Orły, cokoły, herosy…. Czyli remontowy pamiętnik, część 1 – Szopowisko

Orły, cokoły, herosy…. Czyli remontowy pamiętnik, część 1

Pamiętnik remontowy to fajna sprawa i trochę żałuję, że nie wpadłam na taki pomysł wcześniej. Remont, szczególnie taki z grubej rury i robiony samemu to prawdziwy test cierpliwości, relacji rodzinnych i umiejętności logistycznych. Tym bardziej, jeśli planujesz wymienić tylko okna oraz elektrykę, ale omsknie ci się ręka i w efekcie zerwiesz wszystko, co tylko da się zerwać i wymienić możliwie niskim kosztem. Remont uczy pokory, uważności i zmusza do tego, aby odrobinę zwolnić i na spokojnie przemyśleć niektóre sprawy. Pamiętnik z takiego przedsięwzięcia byłby więc istną kopalnią mądrości życiowej. Jednak nic straconego, bo w przyszłości czeka mnie jeszcze nie jeden remont. Choć nie wiem, czy się śmiać, czy płakać.

Remont łazienki to zło

Na tapecie miałam 6 pomieszczeń i wielce ambitne plany skończenia tego w 3 miesiące. No nie da się. Pierwsza z planu wyleciała łazienka, która musi teraz poczekać na swoje 5 minut aż do wiosny. Z jednej strony trochę głupio, że zerwałam już płytki i teraz mamy łazienkę loftową (tak jasne, mamy gołe cegły i rury na wierzchu) na całą zimę. Z drugiej jednak nie ma tego złego – mamy już z głowy wymianę instalacji. Moja Rodzicielka zaś twierdzi, że gdybyśmy nie zdemolowały starej łazienki, w życiu byśmy się za nią nie wzięły w przyszłym roku. W sumie racja. Jako naczelna, pierwsza, najważniejsza i wypisana boldem rada przy remontach! Zaczynajcie od wykończenia łazienki! Inaczej ona wykończy Was (i zostanie na sam koniec albo i dłużej)!

Lastrykowe płytki Marmoreal brytyjskiego projektanta Maxa Lamb. [foto prowadzi do strony producenta]. Odpadłam i leżę <3
W tzw. międzyczasie zmieniła mi się też koncepcja na łazienkę. Pamiętajcie, nigdy nie podejmujcie decyzji na szybko! Teraz czeka mnie zwracanie kupionych płytek i kombinowanie, co mogę zrobić z blatem na wymiar. A tak naprawdę to tylko to jedno zdjęcie (poniżej) posłało mój pierwotny pomysł w diabły. Nie wiem jeszcze, jak to rozwiążę, bo cudo na zdjęciu to płyty marmurowe, których kładzenie chyba odrobinę mnie przerasta. Nie mówiąc już o tym, że w mini „blokowej” łazience wyglądałyby co najmniej jak kwiatek u kożucha. Jednak nowy plan ma jakieś 4 miesiące na to, aby dojrzeć w mojej głowie.

Nowa kuchnia – jest już całkiem przyzwoicie

Pomieszczeniem, któremu poświęciłam najwięcej energii, jest bez wątpienia kuchnia. Mimo to na przyszły rok zostaje jeszcze trochę dopieszczania. Nie planowałam wymiany mebli, ale że stare wołały o pomstę do piekła, niewiele myśląc, kupiłam białe marketówki. Tanie, a zaskakująco wytrzymałe – moje po 2 latach codziennego gotowania nie mają żadnych uszkodzeń.

Czego nie zdążyłam zrobić? Pomijając gładzie, które sobie darowałam, żeby nie oszaleć (wielki szacun dla ludzi, którzy to robią zawodowo! btw – szukam speca od gładzi, lubiącego wyzwania, takie serio serio). Białe meble byłyby nudne (jak na mnie) i musiałam oczywiście wpaść na pomysł, żeby przerobić co nieco. Dolny rząd szafek zamierzam pomalować. Niestety w zameczku na Syberii jest trochę zimno w zimie (cóż za odkrycie), więc cała zabawa również musi poczekać do wiosny. Aktualnie mamy w kuchni cudne prosektorium. Muszę też zrobić nowe cokoły – w szafkach musiałam wymienić nóżki na wyższe. To będzie kolejne mini wyzwanie – wyciąć równo kawałki płyty na odcinku prawie 2 metrów za pomocą ręcznej wyrzynarki (boję się wyrzynarki).

Dlaczego tak się bawię, skoro łatwiej byłoby zamówić gotowe formatki? Już gdzieś chyba o tym wspominałam. Jak najwięcej chcę robić sama, coby zdobyć doświadczenie. To mój drugi tak duży remont i już widzę, jak niezastąpione ono jest i ile błędów z pierwszego remontu udało mi się wyeliminować. Druga sprawa to fakt, że mam na stanie odpowiednio długie kawałki płyty meblowej, które zostały z innego projektu. A staram się nie marnować nic, co jeszcze może się przydać.

 

Pierwsze śniadanie w nowej kuchni: znajdź szczegóły do dokończenia 😛

Pokoje i inne przedpokoje

Z czterech pozostałych pomieszczeń (2 pokoje i 2 przedpokoje) gotowe są już 3. Choć gotowe to pojęcie względne – na wiosnę zostaje jeszcze sporo szczegółów do dopracowania. Chociażby oczyszczenie i zaolejowanie 3 parapetów, cyklinowanie i olejowanie podłogi, montaż listew przy ścianach – czyli wszystko to, co wiąże się z pracą z surowym drewnem. Poza tym oczywiście przeróbki kilkunastu mebli (yaay!) To zdecydowanie będzie bardzo inspirujący rok – moment, w którym robisz coś, co przynosi znaczącą zmianę w wyglądzie pomieszczenia to miód na serce (i świetlik na oczy) remontowicza. W przeciwieństwie do równania gładzi. Ja naprawdę podziwiam ludzi, którzy to robią. Jesteście moimi bohaterami!

Nie ruszony został jedynie mój pokój, który obecnie robi za składzik remontowy. Trochę lipa, bo nie za bardzo mam teraz gdzie pracować – aktualnie siedzę z laptopem w kuchni. Ok, jest to całkiem przyjemne. Siedzisz sobie wśród efektów swojej, dość ciężkiej jak by nie patrzeć, pracy i jest to ogromnie satysfakcjonujące, ale średnio mam tu warunki, chociażby do szycia. A szycia w Nowym Roku będzie dużo.

Na koniec okołoremontowy licznik:

Ilość miesięcy trwania remontu: 6
Planowana ilość miesięcy do zakończenia: ∞

Ilość dziwnych zaginięć sprzętu: 1*
Ilość wywiezionych kontenerów gruzu: 1
Ilość zużytych worków zapraw: kilkanaście (kto by to liczył?)
Ilość zużytych wiaderek farby: 3
Ilość wywiniętych orłów: 2
Ilość usłyszanych tekstów typu „powinniście to robić zawodowo”: 15 999 997!

 

* Wiertarka leżąca na wysokości oczu zniknęła na 4 dni! Pożyczalscy chyba też robią remont!

7 Comments

  1. Felicja
    8 lutego 2019

    Podziwiam, podziwiam.
    My mamy w mieszkaniu jeden pokój do remontu, tylko że my mieliśmy ekipę od gładzi, mebli czy kafelków w łazience. Właśnie łazienkę zrobiliśmy jako pierwszą i trwało to najdłużej ze wszystkiego. Najprzyjemniejszą była kuchnia. U Was przydałby się okap nad kuchenką 😀 Fajny wpis, podobało mi się.

    Odpowiedz
    1. Paula
      27 lutego 2019

      Dziękuję, dziękuję 😀
      Najlepsza remontowa decyzja to zacząć od łazienki! Poza tym ekipy do wszystkiego to wybawienie, pod warunkiem, że masz kontakt do sprawdzonych. Inaczej nigdy nie wiadomo, czego można się spodziewać. Z tego powodu robimy sami (chociaż ja akurat, mimo marudzenia, uwielbiam to wszystko robić i tak trochę nie chciałam sobie odbierać tej frajdy- gdyby tylko czasu mieć więcej…).

      Odpowiedz
    2. Paula
      27 lutego 2019

      A co do okapu mam (tak słyszałam) kontrowersyjną opinię – nie lubię u siebie. Meble wiszące nad płytą o dziwo dobrze to znoszą (na przestrzeni 2 lat codziennego gotowania nic im się nie stało), więc igram z ogniem dalej 🙂 Na zapachy pomaga okno 🙂

      Odpowiedz
  2. Aga
    9 lutego 2019

    Też niedługo czeka mnie remont. Im dłużej i poważniej o tym myślę tym bardziej się zastanawiam czy naprawdę go potrzebuję :p ale wiem że jak zobaczę efekt końcowy to będę zachwycona i to mnie jednak trzyma przy tym, że go potrzebuję :p

    Odpowiedz
    1. Paula
      27 lutego 2019

      Efekt końcowy jest warty tego, żeby się trochę przemęczyć.
      Powodzenia w remoncie 🙂 Niech Ci płytki nie pękają, a farba schnie szybko :*

      Odpowiedz
  3. Natalia
    10 lutego 2019

    Temat remontu nie jest mi obcy😉pracuje w tej branży w dziale sprzedaży, ale nie lubię remontu 😉

    Odpowiedz
    1. Paula
      27 lutego 2019

      Nie ma się co dziwić, mało kto lubi, jak ma wszędzie bałagan, pył remontowy i farbę 😉
      A co ciekawego sprzedajesz?

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *